Grzegorz Stec
Podjęte w Europie decyzje w sprawie dopuszczenia bądź zablokowania udziału chińskich firm – Huawei i ZTE – w budowie infrastruktury 5G będą miały znaczenie strategiczne dla UE i państw członkowskich. Przełożą się one na trzy zasadnicze wymiary: cyberbezpieczeństwa, gospodarczy oraz międzynarodowy w zakresie relacji ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami.
W kwestii cyberbezpieczeństwa, zasadniczym problemem w kontekście 5G jest zaufanie do dostawcy sprzętu. Jako że produkty w sektorze telekomunikacyjnym są niezwykle złożone i w coraz większym stopniu oparte o software, niemożliwa jest pełna weryfikacja ich bezpieczeństwa. W związku z tym operator sieci telekomunikacyjnej zmuszony jest do pewnego stopnia ufać dostawcy sprzętu. A to zaufanie musi rozciągać się również na zdolność dostawcy do oparcia się próbom wykorzystania jego produktów przez organy państwowe i służby wywiadowcze do własnych celów, na przykład poprzez wykorzystanie krajowego porządku prawnego.
W przypadku Huawei trudno o pełne zaufanie. Znaczące zastrzeżenia budzi zapis z chińskiego Prawa Wywiadu Narodowego (国家情报法), które obliguje chińskie firmy do wydania dowolnych danych na żądanie służb wywiadowczych. Co więcej, Huawei posiada niejasną strukturę własności oraz najprawdopodobniej jest beneficjentem państwowych subsydiów w formie specjalnych linii kredytowych pochodzących z państwowych banków. W chińskim systemie politycznym firmom trudno jest odmówić współpracy z władzami, ale udowodnione wykorzystanie Huawei w celach wywiadowczych wiązałoby się z wielkim ciosem w wiarygodność wszystkich chińskich firm technologicznych.
Jednak nawet całkowite wykluczenie Huawei z łańcucha dostaw sprzętu 5G samo w sobie nie uczyni tej infrastruktury bezpieczną. Jest tak, ponieważ upgrade z technologii 4G do 5G związany jest ze znaczącą digitalizacją sieci, a więc poleganiem w większym stopniu na softwarze (komponentach wirtualnych) niż na hardwarze (komponentach fizycznych). Utrudnia to monitorowanie kodu wykorzystywanego w tej infrastrukturze technologicznej. Do takiego rozwiązania ucieka się Wielka Brytania, której Huawei Cyber Security Evaluation Centre stale monitoruje kod wykorzystywanego na rynku brytyjskim oprogramowania chińskiej firmy. Jednak jak wskazuje powiązany z NATO Cooperative Cyber Defence Centre of Excellence Hub (CCDCOE), rozwiązanie to nie daje pełnej gwarancji, że fragment kodu nie może zostać dodany do oprogramowania. Ponadto, jedynie jedna trzecia państw UE posiada zasoby ludzkie i finansowe aby ustanowić podobne instytuty. Jest to o tyle alarmujące, że sieć 5G jest po prostu z natury rzeczy bardziej podatna na działanie grup hakerskich, niezależnie od wykorzystania bądź nie, chińskich dostawców.
Warto również pamiętać, że Huawei dostarczył około jednej trzeciej infrastruktury do sieci 4G wykorzystywanej w Europie (również w Polsce), a początkowe stadia wdrażania 5G będą oparte właśnie o stare nadajniki, co tym bardziej utrudnia potencjalne odcięcie chińskiej firmy od europejskiej infrastruktury telekomunikacyjnej.
Co więcej, trudny do zaimplementowania i nie dający pełnego bezpieczeństwa zakaz wykorzystania chińskiej technologii we wdrażaniu5G wiązałby się z istotnymi kosztami gospodarczymi.
Wykluczenie Huawei z puli dostawców – wśród których realnymi konkurentami firmy z Shenzhen na rynku europejskim są Ericsson i Nokia – wiąże się z wyższymi cenami wprowadzania sieci 5G, opóźnieniami w jej wprowadzaniu oraz może odbić się na działaniu sieci poprzednich generacji, które od dawna korzystają ze sprzętu produkowanego przez chińską firmę.
Według szacunków z nieopublikowanego raportu Groupe Speciale Mobile Association (GSMA), o którym raportował Bloomberg, wykluczenie Huawei z rynku europejskiego wiązałoby się z 40% podniesieniem kosztu implementacji technologii 5G, co przeliczałoby się na 55 miliardów euro. Co również istotne, Ericsson i Nokia musiałyby zdublować obecne moce przerobowe aby pokryć zapotrzebowania rynku europejskiego w razie zablokowania dostępu do produktów Huawei. W efekcie wykluczenie Huawei z grona dostawców miałoby skutkować około dwuletnim opóźnieniem w implementacji sieci 5G w Europie. Znacząco obniżyłoby to zdolność europejskich przedsiębiorców do rozwijania nowych modeli biznesowych powstających dzięki odblokowanemu przez 5G internetowi rzeczy, szerzej zakrojonemu wykorzystaniu sztucznej inteligencji i innym nowym technologiom wymagającym szybszych łączy. Wreszcie, Huawei już jest obecny na rynkach europejskich jako dostawca sprzętu do technologii 4G, a wyeliminowanie go z tej infrastruktury byłoby niezwykle kosztowne.
Trzecim elementem układanki jest aspekt międzynarodowy, a więc fakt, że sprawa Huawei jest traktowana zarówno przez Stany Zjednoczone, jak i Chiny jako papierek lakmusowy europejskich sentymentów. Tworzy to niezwykle trudną polityczną arenę do nawigacji w ramach już i tak skomplikowanego zadania koordynacji polityki europejskiej.
Zgodnie z rekomendacjami Komisji Europejskiej wydanymi w marcu tego roku, ustalenie wspólnego stanowiska w odniesieniu do budowy 5G oraz – pośrednio – Huawei ma odbyć się w kilku stadiach. Do 1. października kraje członkowskie przeprowadzały konsultacje dotyczące ryzyka związanego z budową sieci 5G; na ich podstawie opublikowany został wspomniany już raport pt. “EU coordinated risk assessment of the cybersecurity of 5G networks”. Następnie powołana przez KE grupa ekspercka ma do końca roku przygotować pakiet wytycznych i instrumentów zalecanych w celu ograniczenia ryzyka związanego z budową sieci 5G. Nad całą procedurą czuwać ma wzmocniona ENISA (Europejska Agencja ds. Bezpieczeństwa Sieci i Informacji), której Komisja zleciła również zadanie stworzenia nieistniejącego dotąd europejskiego systemu certyfikacji cyberbezpieczeństwa.
Wyznacznikiem kierunku, w którym będą zmierzać działania na poziomie UE jest treść opublikowanego w październiku raportu, który jasno wskazuje on, że UE jest świadoma zagrożenia związanego z 5G. Szczególny nacisk położono na zagrożenie ze strony aktorów państwowych, co jest odniesieniem do nacisków, jakie ChRL mogłaby wywierać na Huawei. Pomimo tego w raporcie nie pojawiła się propozycja wyłączenia konkretnych aktorów z budowy europejskich sieci 5G. Najbardziej prawdopodobnym ruchem będzie zatem próba wykorzystania systemu certyfikacji, który będzie miał na celu wyważenie względów bezpieczeństwa (na przykład normy dywersyfikacji dostawców konkretnego sprzętu, dodatkowe normy dla infrastruktury krytycznej oraz inne) ze względami gospodarczymi. Tego rodzaju wskazania miałyby zostać wypracowane przez wspomnianą grupę ekspercką ze wsparciem ENISA. Rozwiązanie oparte o system regulacji i norm umożliwiłoby również UE stworzenie innej narracji politycznej niż narracja “z nami lub przeciw nam”, którą wykorzystują Stany Zjednoczone i Chiny.
Jednak rozwiązanie to nie będzie łatwe do wypracowania, biorąc pod uwagę różnice pomiędzy stanowiskami państw członkowskich oraz presję czasową.
Niemiecka Federalna Agencja Sieci ogłosiła w połowie października propozycję regulacji dotyczących bezpieczeństwa sieci 5G. W odniesieniu do Huawei, Niemcy jasno zakomunikowały, że nie będą wykluczać konkretnych aktorów z dostępu do rynku krajowego, jednocześnie tonując język poprzednich oświadczeń, który podkreślał wymóg wiarygodności dostawców. Dodatkowo to operatorom sieci, a nie organom państwowym powierzone ma zostać zadanie wyznaczania infrastruktury krytycznej, która będzie podlegała wyższym standardom. Projekt regulacji jest teraz konsultowany i wzbudza co prawda w Niemczech wielkie kontrowersje, ale jest to jednoznaczny gest Berlina w kierunku Pekinu.
Francja wprowadziła w lipcu nowe regulacje nieoficjalne nazywane “prawem Huawei”. Wymusza ono na operatorach uzyskanie zgody premiera na skorzystanie z usług konkretnego dostawcy. Pozostawia to silną pozycję regulacyjną w rękach Paryża, jednocześnie niekoniecznie zamykając dostęp do rynku dla Huawei.
Polski rząd prezentuje z kolei bardziej bezpośrednie zaangażowanie w proces budowy 5G oraz wykazuje jasny sentyment proamerykański, skłaniając się do wyeliminowania Huawei z grona dostawców. Podpisane we wrześniu porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi jasno uderzało w Huawei, który jest jednym z dostawców sprzętu wykorzystanego w Polsce przy budowie sieci 4G. 28 października powołano do życia spółkę “#POLSKIE5G”, która ma podjąć się implementacji sieci 5G na polskim rynku. Dominujące udziały w spółce ma bezpośrednio lub pośrednio kontrolować Skarb Państwa, co umożliwi rządowi decydowanie o dostawcach konkretnych technologii wprowadzanych na polski rynek. Nie jest to jednoznaczna decyzja co do Huawei, ale Warszawa rezerwuje sobie to prawo. Dodajmy, ze pilotażowa strefa 5G powstaje na Politechnice Łódzkiej i głównym dostawcą technologii jest Ericsson.
Wśród innych krajów, które starają się zablokować udział Huawei w tworzeniu krajowej infrastruktury znalazła się również Estonia. Z kolei węgierski rząd zdecydował się na rozwój kluczowej telekomunikacyjnej infrastruktury państwowej z wykorzystaniem technologii Huawei. A o szerszych planach współpracy z firmą informował już węgierski MSZ.
We Włoszech rząd korzysta z tzw. “złotego prawa” dającego mu szerszy wachlarz uprawnień w sprawach związanych z narodowym bezpieczeństwem. W oparciu o tę zasadę włoski rząd chce kontrolować umowy dotyczące dostawców sprzętu sieci 5G na krajowy rynek. Biorąc pod uwagę przychylną Pekinowi postawę Rzymu, opcja wykluczenia Huawei nie wydaje się wielce prawdopodobna. Nadzór ze strony rządu może stanowić jedynie pozorne rozwiązanie, gdyż pozostaje pytanie czy będzie on dysponował zapleczem technicznym do realnej weryfikacji sprzętu wykorzystywanego w ramach sieci 5G.
Premier Boris Johnson miał, co prawda, wyrazić zgodę na uczestnictwo Huawei w budowie niekrytycznych sieci 5G, jednak niektórzy z operatorów woleliby uniknąć współpracy z chińską firmą. Przykładem jest największy brytyjski operator mobilny – EE – który ogłosił, że nie podejmie współpracy z Huawei przy budowie sieci 5G.
Większość europejskich rządów nie podjęło jeszcze nieodwracalnych decyzji co do Huawei pozostawiając w swoich rękach prawo do rozsądzenia tej kwestii. Daje to pole do politycznej działalności i wpracowania wspólnego stanowiska na poziomie europejskim poprzez wprowadzenie regulacji, które mogą być implementowane przez rządy państw członkowskich.
Jednak „okno możliwości” się zamyka. Już teraz Huawei twierdzi, że połowa z 65 podpisanych przez firmę zamówień na dostawy sprzętu 5G dotyczy rynków europejskich, a już w 2020 roku sieć 5G ma być wprowadzana do szerszego użytku. Stąd decyzja UE w sprawie Huawei to kwestia najbliższych miesięcy, ale kwestia jej zaadoptowania przez państwa członkowskie pozostaje dużym wyzwaniem politycznym.