Joanna Beczkowska
Tragedia promu Sewol pozostaje ciągle żywa w koreańskim społeczeństwie. Rodziny ofiar domagały się wydobycia wraku, w celu wznowienia śledztwa oraz odnalezienia zagionych ciał.Pierwsze śledztwo w sprawie katastrofy miało miejsce w 2014 roku, a na jego podstawie ustalono, że prawdopodobną przyczyną zatonięcia było zbyt duże obciążenie promu. Później odkryto, że prom był poddawany różnym modernizacjom niezgodnym z przepisami.Procesy odbyły się jesienią tego samego roku, a w ich wyniku kapitan promu został oskarżony przez prokuraturę o morderstwo 295 osób, których ciała odnaleziono. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury i kapitan zamiast być skazanym na karę śmierci, dostał karę 36 lat pozbawienia wolności. Oprócz kapitana, na kary więzienia została skazana załoga promu, w tym mechanik oskarżony o przyczynienie się do śmierci dwóch kolegów z załogi, którym nie udzielił pomocy.
Pomimo wydania wyroków w związku z katastrofą przez południowokoreański sąd, sprawa nie wydaje się być zamknięta. W rocznice tragicznego zatonięcia promu w Seulu odbywają się protesty, organizowane przez osoby reprezentujące rodziny ofiar. W 2015 roku doszło nawet do zamieszek, w efekcie których blokowano wjazd do pałacu prezydenckiego. Katastrofa Sewol ma także swój polityczny wymiar. Oprócz załogi i właścicieli promu, oskarżane są także władze, którym zarzuca się zbyt powolną reakcję na zatonięcie. Ówczesna prezydent Park Geun-hye i jej rząd zostali skrytykowani za nieodpowiednio przeprowadzoną akcję ratunkową, w wyniku której udało się uratować jedynie 172 osoby. Podczas marszów przeciwko Park Geun-hye, które miały miejsce w Korei po wybuchu skandalu korupcyjnego, pani prezydent zarzucano także jej siedmiogodzinnezniknięcie w dniu tragedii. 9 stycznia w trakcie jednego z marszów nawołujących do odwołania Park ze stanowiska po raz pierwszy swoje publiczne wystąpienia mieli uczniowie, którzy zostali uratowani z promu.Dziś kwestia ostatecznego zamknięcia sprawy zatonięcia promu Sewol odgrywa rolę w wyborach prezydneckich. Moon Jae-in, czołowy kandydat na stanowisko przyszłego prezydenta Republiki Korei zapowiedział, że jeśli stanie na czele rządu to zostanie powołanan nowa specjalna komisja śledcza w sprawie katastrofy promu Sewol. Poprzedniemu konserwatywnemu rządowi zarzucono brak współpracy z ostatnią komisją śledczą w 2015 roku, która została rozwiązana z powodu braku finansowego wsparcia ze strony rządu. Przed przyszłym prezydentem stoi wyzwanie rozwiązania sprawy katastrofy Sewol i na pewno zostanie z tego rozliczony przez społeczeństwo. Ukaranie winnych, w tym urzędników państwowych, demaskacja malwersacji i korupcji wśród osób odpowiadających za publiczne bezpieczeństwo są postrzegane przez społeczeństwo jako krok do „oczyszczenia” i prawdziwej zmiany władz.
Źle przeprowadzona akcja ratunkowa oraz nieprawdziwe komunikaty rządu unaoczniają kolejny problem koreańskiego społeczeństwa i administracji. Negatywnych informacji nie przekazuje się swoim przełożonym, tylko stara się rozwiązać problemy na własną rękę. Zakłamane i opóźnione informacje, które docierały do administracji państwowej opóźniły całą akcję ratunkową. Agencje rządowe publikowały kłamstwa, które później były demaskowane przez naocznych świadków. Nic dziwnego, że społeczeństwo straciło zaufanie do władz, które zostało jeszcze bardziej nadszarpniętę późniejszym skandalem korupcyjnym. Opieszałość władz, nieumiejętność radzenia sobie z kryzysem, ukrywanie faktycznego stanu zdarzeń pod publicznie ogłaszanymi kłamstwami zostało ostatnio skrytykowane w obrazie filmowym „Pandora” (reż. Park Jung-woo). Choć film ten opowiada o fikcyjnej katastrofie elektrowni atomowej, przedstawione działania rządu i administracji elektrowni, które doprowadzają do katastrofy i niepotrzebnego narażania życia obywateli zdają się być komentarzem właśnie do tragedii promu Sewol.
Katastrofa promu Sewol ma także znaczący wymiar społeczny. Po tragedii całe społeczeństwo było wstrząśnięte i przygniecione poczuciem winy. Prezes firmy przewozowej, do której należał prom Sewol oraz uratowany z katastrofy dyrektor szkoły przepraszali i wyrażali skruchę. W końcu nieporadzili sobie z poczuciem winy i obaj popełnili samobójstwo. Co więcej, winni czuli się także rodzice uczniów, którzy od namłodszych lat zgodnie z koreańskimi zasadami społecznymi wpajali swoim pociechom absolutne posłuszeństwo wobec starszych. Z tego powodu uwięzione na tonącym statku dzieci zamiast słuchać głosu instynktu posłusznie wykonywały rozkazy załogi, które ostatecznie skazały je na śmierć. To społeczne poczucie winy jeszcze bardziej rozzgniewało Koreańczyków, gdy prezydent Park Geun-hye i jej rząd byli jedynymi, którzy skruchy nie wyrażali.
Kwestia zatonięcia promu Sewol pozostaje w Korei żywa, a proces żałoby dla wielu nadal się nie zakończył. 24 marca ogłoszono, że projekt nakręcenia filmu opowiadającego o katastrofie zostaje zawieszony. Wzbudzał on wiele kontrowersji i sprzeciw koreańskiego społeczństwa. Według niego jest nie tylko za wcześnie na produkcję takich filmów (obraz miał wejśc do kin w 4 lata po katastrofie), ale nie powinny one być w ogóle kręcone. Przyszłość dopiero pokaże, czy Korea Południowa kiedykolwiek zasklepi ranę, którą spowodwało zatonięcie promu. Zapewne, tak jak inne narodowe tragedie, odciśnie ona na zawsze swoje piętno na koreańskim społeczeństwie.