Maciej Żbikowski, Hrabina Cosel (2)

Maciej Żbikowski [1935–2011], Hrabina Cosel, 1968, film historyczny, kostiumowy, reż. Jerzy Antczak

Opublikowano: 17 lipca 2020

Żbikowski, Hrabina Cosel

 

data publikacji: 17 lipca 2020
tekst: Wioletta Kazimierska-Jerzyk

Graficzna promocja Hrabiny Cosel Jerzego Antczaka, znana z projektów Macieja Żbikowskiego, była ciekawie przemyślana, zarazem współczesna i eklektyczna. Trzy z czterech plakatów nawiązywały do rozwiązań nowoczesnych i współczesnych: trochę do Gauguinowskiego cloisonizmu, trochę do leniwie geometryzującej secesji, a także pop-artu. O historii dawnej (o której opowiada powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego) najwięcej przypominają – tu ledwo ocalałe – szeryfy w kroju czcionki użytej w tytule filmu… Dwie wersje standardowego wówczas plakatu filmowego (86 x 61 cm) i jeden projekt poziomego wydłużonego afisza1 utrzymane są w tej właśnie konwencji stylistycznej.

Każdego, kto najpierw zobaczy te właśnie kompozycje Żbikowskiego, a potem film (lub trzyodcinkowy serial) nakręcony w 1968 roku, zapewne zaszokuje rokoko na żywo w wersji filmowej. Analogicznie, wielbiciele filmów kostiumowych mogą narzekać na oszczędność plakatów Żbikowskiego. Być może dla nich właśnie dystrybutor przewidział jeszcze inny plakat – wykorzystujący kolaż zdjęć z filmowych kadrów. On także został zaprojektowany przez Żbikowskiego, a o jego autorstwie przypomina użycie podobnego liternictwa i sygnatura artysty2.

4 plakaty

W filmie Antczaka nie można oderwać wzroku od nadzwyczajnie przerysowanego Augusta II Sasa w interpretacji Mariusza Dmochowskiego, którego w tradycyjnej, fotograficzno-kolażowej wersji plakatu Żbikowski ukrył na ostatnim planie, a w pionowej wersji graficznej zamienił na subtelny, niemal abstrakcyjny kształt (ten u dołu). Artysta zasadniczo odrzucił bowiem kampowy urok filmu, obecny nie tylko w formie estetycznej adaptacji kultury XVIII wieku, ale przede wszystkim w gestach i do bólu wręcz eksploatowanych w filmie wyrazach twarzy. Jadwidze Barańskiej nie brakuje bowiem odwagi, by nieskończenie przetrzymywać widza pustym wzrokiem, nawet wtedy, gdy oczy ma pełne łez. Dmochowski wydłuża konwulsyjny śmiech, zastygając w półoddechu. To nie są mankamenty, to zaleta tego aktorstwa i pomysłów na postacie. Film urzeka – moim zdaniem – wystudiowaną brawurą w rekonstruowaniu klimatu czasów saskich (kto je w ogóle zna...), pozbawioną jakby (a zasadnych przecież) obaw o jej sztuczność. Dziś – sądzę – można to interpretować jako dwojakiego rodzaju odwagę: wobec tekstu Józefa I. Kraszewskiego i konwencji filmu kostiumowego.

Żbikowski natomiast zdecydował się – jak to w Polskiej Szkole Plakatu bywa – na własne „to coś”, stymulowane z jednej strony poczuciem wolności a z drugiej chęcią oddania czegoś esencjonalnego. Sama hrabina Cosel w filmowej adaptacji powieści Kraszewskiego jest „dramatycznie romantyczna”, jest ofiarą przeciwstawianą oprawcy. Na tych plakatach "popartowskich" nie ma tej dysproporcji wizerunków głównych bohaterów, potraktowani są jednakowo. Ciekawy felieton zrealizowany na planie filmowym w 1967 roku uświadamia, że samych aktorów najbardziej fascynował konflikt pomiędzy osobowościami, psychologiczna warstwa zmagań bohaterów, wydłużające się napięcie, budowa roli w rozstrzygniętej dramaturgicznie fabule (zob. niżej). Tymczasem w powyższej kompozycji Żbikowskiego ułożone jak puzzle postacie tworzą ornament charakterystyczny dla epoki, w której intryga w cieniu peruki i kapelusza była esencją dworskich relacji.

Żbikowski zanim zdobył dyplom u Henryka Tomaszewskiego w warszawskiej ASP, studiował we Wrocławiu, był na stypendium w Pradze (gdzie uczył się, dla odmiany, szlifowania szkła kryształowego) oraz „próbował wzornictwa przemysłowego w Łodzi”3. Twórca ten pozostaje jednym z bardziej niedocenianych plakacistów (próżno go szukać w głównych monografiach poświęconych plakatowi), choć niezwykle wszechstronnym, twórczo chłonącym rozmaite wpływy. Może ta wędrówka po różnych szkołach jest bardziej znacząca, niż nam się wydaje.

Dla mnie Żbikowski jest mistrzem wyrazu zredukowanego do jednolitej plamy barwnej, bezwzględnie zamkniętej grubym konturem. W technice, w której nie ma miejsca na psychologiczne niuanse, artysta osiąga mimo wszystko maksimum wyrazu. W Hrabinie Cosel są to grymas samozadowolenia króla i mściwy wzrok jego kochanki.

Nie sposób tu nie dodać, że najbardziej sugestywnym przykładem tego mistrzostwa jest chyba wizerunek Małgorzaty Braunek na plakacie do Polowania na muchy Andrzeja Wajdy.

 

1 Zob. dokumenty ikonograficzne w BUŁ: https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=maciej%20%C5%BCbikowski&start=30.
2 Zob. tutaj: https://www.filmweb.pl/film/Hrabina+Cosel-1968-6246/posters.
3 Joanna Grotkowska-Puścikowska, bez tytułu [wspomnienie o Macieju Żbikowskim],  29.09.2018, Wieczór wspomnień w przasnyskiej bibliotecehttps://mediaprzasnysz.pl/wieczor-wspomnien-w-przasnyskiej-bibliotece/.

Wydział Prawa i Administracji
Kopcińskiego 8/12, pokój 3.61
90-232 Łódź, Polska

lch@wpia.uni.lodz.pl 
+48 42 635 63 78

Funduszepleu
Projekt Multiportalu UŁ współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej w ramach konkursu NCBR