Koty w Średniowieczu

Koty już w średniowieczu były uznawane za zwierzęta domowe, ale z pewnością nie żyło im się zbyt dobrze u boku człowieka… W tym artykule postaram się przybliżyć jak traktowane były te urocze zwierzęta w Wiekach Średnich.

Koty były postrzegane jako zwierzęta bardzo pożyteczne w gospodarstwach domowych, ponieważ sprawnie tępiły myszy i szczury. Autor XIV-wiecznego Mannuel de conversation opisywał życie społeczne w epoce średniowiecza, co ciekawe, umieścił koty – wraz z psami, małpami, lisami, wilkami i słoniami – na liście zwierząt, których się nie jada. Co więcej, zjadanie kotów było uznawane za ogromne barbarzyństwo przez średniowieczne społeczeństwa, między innymi, ten złowieszczy czyn przypisywano poganom zaraz obok picia ludzkiej krwi.

Niestety, nie zawsze średniowiecznym kociakom wiodło się tak dobrze. Jak wiemy średniowiecze trwało około tysiąca lat, więc z czasem zmieniały się obyczaje, a zatem i sposób traktowania kotów. Kocie mięso coraz częściej zaczęto jadać jako smakołyk oraz w czasach głodu, a samym zwierzakom zaczęto przypisywać złe cechy i postrzegać je za pomocników szatana. Lekarz Joachim Strupp w poradniku żywieniowym sporządzonym w 1582 roku pod tytułem: Ostatnia deska ratunku (…) czyli Nowa spiżarnia i piwnica – o jakiej wcześniej nie mówiono – na wypadek klęski głodu, słabych zbiorów i wojny wspomina, że Hiszpanie i Włosi zjadali tłuste koty i uważali smak kociego mięsa za podobny do króliczego oraz, że jest soczyste, lekkostrawne i wprowadza człowieka w dobry nastrój.

koty

Dzięki badaniom przeprowadzonym na francuskich śmietniskach, wiemy, że od IX wieku trafiały na nie szkielety kotów z charakterystycznymi śladami nacięć – zatem zjadanie kotów z czasem stało się zupełnie normalne i powszechnie praktykowane w Europie zachodniej. Jednak do kiedy mogły trwać takie praktyki? Otóż okazuje się, że jeszcze całkiem niedawno, czyli do XIX wieku kotami ponoć zajadali się wenecjanie, nazywając je „królikami dachowymi”.

Oto jak przyrządzić kota według Ulissesa Aldrovandiego (czego oczywiście Wam nie polecam) :
„Wybrać tłustego kota, poderżnąć mu gardło, a następnie odciąć głowę i wyrzucić ją, ponieważ nie nadaje się do jedzenia (…).

Starannie zdjąć skórę, rozciąć go i dokładnie oczyścić, a potem zawinąć go w czystą lnianą ścierkę i zakopać w ziemi, gdzie zostanie przez jeden dzień i jedną noc, później wyjąć go i zacząć piec na rożnie (…) a gdy zaczyna się piec, nasmarować go dobrym czosnkiem i olejem, a po skończeniu smarowania, wysmagać laseczką, a gdy jest dobrze upieczony, rozciąć, jakby to był królik lub koźlę, położyć go na dużym półmisku, wziąć czosnek i olej, które się oddzieliły, połączyć z dobrym, jasnym bulionem i polać kota; teraz można go zjeść, bo jest to bardzo dobra potrawa.”

Jak dobrze, że nam i naszym futrzanym przyjaciołom przyszło żyć w nieco przyjaźniejszych czasach.

 Konrad Zielonka

Bibliografia: Laurence Bobis, Kot. Historia i legendy, Avalon, Kraków 2008